Video Freshman Freestyle de Joey Badass 2025 Rap Lyrics

Joey Badass - Freshman Freestyle Lyrics

[Zwrotka]
Tata dostał uzi to sobie postrzelam w niebo
Chuj do dupy raperom, lecz nie wiem, którym raperom
Bo w sumie słucham wszystkiego i kładę lachę na spory
Wybiegłem z tą przekminą w las, wiem, był diamentowy
Wkurwia mnie jednowymiarowy styl promocji muzyki
Nagraj dwa tiktoki dziennie, chcę virali z moim dźwiękiem
Gdzie artyzm jak artyści są skupieni na contencie
Kiedyś starczał kanał Kstyka, dziś nie starcza nawet label
Może tak tylko pieprzę, bo mam za mało wyświetleń
Ale posłuchaj co mówi James Blake mając ich więcej
Do porzygu będę zapętlał ten refren
Aż nie chwyci influencer i niе wpadnie na playkę
Na radar premier - bеz tego nie znasz rapgry
Posłuchaj Odys, ATZ, posłuchaj sobie Frank Leen
Posłuchaj se NAUTOFON, jak utrzymujesz przeświadczenie
Idioto, że polski Hip-Hop się skończył w 2K21
Zazdroszczę wilkom co w mainstreamie są od pierwszych edycji
Bo dla nich promo to storka, reszta zawoła szum ksywski
Bo platformę na te tracki miała tylko Wójcicki
Bo gdy wstawiali te tracki to nie istniało musical.ly
Czas podtrzymania uwagi mieliśmy dłuższy od ryby
Dziś zawsze musi być klip i pod klipem żółte napisy
Type beaty ze switchami, na ostatnim Jersey Drumsy
Jak to boomer yapping to jestem nosacz sundajski
Ledwo kilka kafli na sprzedaży LP zeszło Richmanowi
A przecież Million Dollar Baby miliard ma na spoti
Nuty definiowane fragmentem kilkusekundowym
Zdążysz jeszcze go znienawidzić nim będzie dokończony
Taki klimat sama muza broni gorzej niż Irak
Jesteś albo na zawsze ten od Hipnozy, albo pusta ksywa
Taki mamy algorytm
Glock tucked, big t-shirt i cię ni ma
Gadam tak, bo nie mam w sumie co stracić
Żadnego dealu z chipsami, odtworzeń ani słuchaczy
Dlatego wyrzucam tobie jak na grupowej terapii:
Nie szufladkuj mnie proszę z innymi newcomerami
Nie słucham Korden, Nikosia, Nicole
Camp to nie hotel
A zanimśmy się poznali każdy podpisał umowę
Mam serio wielką nadzieję, że byli maffiji członkowie
Nie przekreślają możliwych kolaboracji jak bolek
Chcę feat z idolem i nawijać oryginał
Pierdolę kopię - jestem Tony, nie Zawisza
Jedyne co zajebałem za życia to zgon
I mordo pierwszy człon swojej ksywy od Fryderyka
Szanuje twa krytyka, lecz gardzę pseudo Fantano
Co słuchał przez chwilę snippet i pisze, że nowy Jano
I pisze, że nawijano tak wcześniej, jebać nowe SB
Chciał na głównej scenie rap, a nie sprawdził co jest na backstage
Jakby produkt się sprzedał to bym narzekał? Nie, zapewne
Ale chcę robić muzykę dla niej samej, nie pod trend, wiesz
I to w niej opowiadać ci kim jestem
Nie będę tracił na posty, co mogę załadować w werset
Rapgra ciasna jak mosh pit - rozpycham się ile mogę
Zostawię ślad mimochodem, bo dłonie w atramencie
Dajesz głowę, że w tej erze nie ma szansy na hossę
To ci ją kiedyś rozpierdolę jak Menendez
Nie słuchałeś Coyote, a znikasz z owczym pędem
Przester propsy, a był śmiech kiedy Bambi kleiła bletkę
Szpaku tylko darcie mordy, ale zamknął ci ją Cerber
Jebiesz Drake'a całą dobę, a na playce masz Circadian
Więc liczę na to, że przestaniesz pluć na wytwórnie
Tylko dlatego, że internet ma ślinotok w gębie
Oberwę czy nie, czy to nazwiesz proszeniem się o atencję
Czy kałowym incydentem, mam to w cipie
Rap to muza zwykłych ludzi, a ja jestem zwykłym typem
Który zrobi w rymie nawet zamach na swój własny image
Jebać ciszę