Zbieram nasze spotkania, nasze dni, jak na nitke
To tak dlugo
Ja staram sie zapomniec, no nowa próba kluje igla
Rozstawiam wszystkie
marzenia na miejsca, mocniej nerwy, mniej wiary
Dzien za dniem dopalil sie, no ogniem
Tylko mysli wciaz o nim i onim
O nim i o nim
Ja do niego podniose sie w niebo
Ja za nim upadne w przepasc
Ja za nim, wybacz dumo
Ja za nim jednym, ja do niego jednego
Rozumiem, ze dla wygladu ja przyjaciolom sie usmiecham
To nielatwe
Ja postawilabym kropke no znowu pytajnika. To powazne?
Rozlatuje sie od tesknoty na kawalki
na odlamki, wciaz bez sensu
Dzien za dniem dopalil sie, no ogniem
Tylko mysli wciaz o nim i onim
O nim i o nim
Ja do niego podniose sie w niebo
Ja za nim upadne w przepasc
Ja za nim, wybacz dumo
Ja za nim jednym, ja do niego jednego