Strzezcie sie dziewczyny latawców
Co bywa spadaja z niebiosów
Choc piekni sa jak te anioly
Strzezcie sie niebianskich ich oczu
Latawce gdy pchaja obloki
Z góry w swiat patrzaja szeroki
A gdy którys piekna dziewczyne
Zobaczy, omamic ja zechce.
A gdy zechce, mocy ma tyle
Ze zlamie kazda jej obrone
Milosna dziewke bierze trwoga
Pruja chmury slugi Strzyboga..
Krew goraca pali ,cialo drga
Zadza trawi, krwawi jej dusza
Stracona dla meza i dzieci
O latawcu tylko bedzie snic
On goraco kocha ja w tym snie
W niebo zas ucieka gdy juz dzien
Ona przez dnie dlugie jak wieki
Wypatruje smutno w obloki
Az nadejdzie w koncu taka noc
Ze juz nie przyleci do niej on
Bo gdzies calkiem inna dziewczyne
Podstepnie omamic znów zechce
Lec mój latawcze, nies gdy zagrzmialo
W chmurach puchowych piesc moje cialo
Piesc moje cialo mlode, szalone
Wargi me, piersi w ogniu rzezbione
Nies mnie latawcze, piesc w swych ramionach
Prez swoje barki , skrzydla wysnione
Piesc moje cialo mlode szalone
Piesc moje piersi w ogniu rzezbione
W twoich objeciach, wargach, ramionach
W chmurach puchowych ja chce dzis skonac
W objeciach twoich ja chce dzis skonac
W chmurach puchowych, wargach, ramionach
W twoich objeciach, wargach, ramionach
W chmurach puchowych ja chce dzis skonac
W objeciach twoich, skrzydlach, ramionach
W chmurach puchowych, wargach, ramionach
Az nadejdzie w koncu taka noc
Ze juz nie przyleci do niej on
Bo gdzies calkiem inna dziewczyne
Podstepnie omamic znów zechce
A tej, co zostanie w noc sama
Rozpacz jeno, ból i nieslawa
Nim na niebie wzejdzie znów slonce
Z ulga peknie serce bolace
"Mamo gdziezes ty, gdy Cie nie ma
Wrócze do nas - zawróc sie z nieba"
Placza dzieci, z nimi maz placze
Puszczaja po ciebie latawce.