Blank:
Samotnie znów słucham Cobaina, później strzelba w ręce
Słucham następnie Millera siedząc sam w łazience
Jak Cole chciałbym na dachu Forest Hills Drive
Gdy spytasz o me szczęście - still not arrived
Jak w Parker chcaiłbym w Wave House, przy drinku Ci się żalę
Patrząc w morze słucham Kanye - “Waves”, papierosa palę
Nie zwiedzę za wiele świata przez me nędzne zdrowie
Na me troski słyszę tylko ciszę, nie liczę że mi ktoś odpowie
Astral:
Muszę dbać o siebie, jak Miller
No bo życie zniknie za chwilę
To nie Jackson, ale też thriller
Chociaż nawet nie bywamy w kinie
Nauka od podstaw, coś jak kinematografia
Wokół banda prostaków, wbija nóż do gardła
Ich życie nie znaczy wiele już, proste jak na taśmach
Przy czym fail start, ledwo mrugnie i ostatnia stacja
Masz tak? Miasto moje, w nim cywilizacja
Pokolenie porażka
Hajsem od ojca chlasta
Przywiązał ich ten nadstan
I ciężko będzie wracać
Próba powrotu przerasta
I tak zostanie do grobu