Astral:
Pieprzę to wściekłe tempo
Chyba, że na bicie - to wiem na pewno
Każdy chce szybko, wszystko, bankroll
A ja osatatnio musiałem zmienić wektor
Nic mi nie przychodzi lekko
Nieistotne rzeczy - zdecydowana większość
Robię co mnie cieszy i męczy, to sedno
Ying yang, przez co często z bletką
Bless, yo
Muszę to z siebie wyrzucić
Robię co mnie cieszy i smuci
Setki wymijanych ludzi
Czyli setki buzi tych niższych i dużych
Nie chcę z fusów wróżyć, ale świat zmierza w złą stronę
Nie chcę już więcej dusić tych wszystkich emocji w sobie
Lepszym z dnia na dzień, codzień
Lepszy z dnia na dzień
Spеszył się, wstyd, schował w cień
Odizolowany jak kaftanem
Syropu nie brałеm, chociaż kaszlałem
Ciężki charakter
Sens nowy życiu nadałem
I mogę powiedzieć, że marzenia spełniałem
I spełniam cel, dalej
I spełniam się, nawet
Ty nadal grzej ławę
Ja grzeję którąś z blet
Ty grzejesz się na mój widok, weź odpuść, ej
Ty grzejesz się na mój widok, weź odpuść
Lepszym z dnia na dzień, codzień
Lepszy z dnia na dzień
Speszył się, wstyd, schował w cień
Odizolowany jak kaftanem
Syropu nie brałem, chociaż kaszlałem
Ciężki charakter
Sens nowy życiu nadałem
I mogę powiedzieć, że marzenia spełniałem
Blank:
I tak dzień za dniem toczę swoje koło
Ty toczysz swoje, jakoś jest nam wesoło
Dusze nasze wypełnione lękiem z różnych diasków
Jesteśmy smutnymi ludźmi wokół wesołych obrazków
Wokół drogich butów i markowych pasków
Gdzie nikt nie ma odpowiedzi, a tyle było Asków
Ucieknijmy stąd - wielki napis mnie zwodzi
Cóż mamy do stracenia, głupi i młodzi
I szczerze mam już dość cudzego narzekania
Krążysz jak czarna dziura i wszystkie kolory pochłaniasz
Ja wolę tą drogę do celu, niż jego spełnienie
Gdy znów piszę coś i łapie mnie natchnienie
Też robisz coś? no to pozdro, z fartem
Trzeba się bawić tym, bo życie jest jakimś żartem
Astral:
I spełniam cel, dalej
I spełniam się, nawet
Ty nadal grzej ławę
Ja grzeję którąś z blet
Ty grzejesz się na mój widok, weź odpuść, ej
Ty grzejesz się na mój widok, weź odpuść
Lepszym z dnia na dzień, codzień
Lepszy z dnia na dzień
Speszył się, wstyd, schował w cień
Odizolowany jak kaftanem
Syropu nie brałem, chociaż kaszlałem
Ciężki charakter
Sens nowy życiu nadałem
I mogę powiedzieć, że marzenia spełniałem