[Intro]
Pamiętam, kiedy byłem high
Pamiętam, kiedy byłem low
Pamiętam, kiedy piłem sam, uciekając całą noc
Pamiętam, gdy nie byłem mną
Pamiętam tanie narkotyki
Pamiętam pomieszanie żądz
Pamiętam odgłosy muzyki
Ale nie pamiętam skąd, bracie, nie pamiętam skąd
[Zwrotka 1]
Teraz powiedz to jak echo, bracie – jestem wyjątkowy
Gdy po mnie nadejdą zjawy, to będę gotowy
Upijam je nocami, bo mi nie starczyło doby
„Kamil, jak to robisz?” – szczerze, to nie ma metody
Kiedyś czułem się podle i byłem na siebie zły
Wiesz o tym coś, jak świat dał ci w pysk
Ale się podniosłem i dałem radę wyjść
Jak się zamykały drzwi, mordo – wyleciałem oknem, proste
W modzie krokodyle łzy, dlatego masz Lacoste
Wszystko, co kochałem, stało się o mnie zazdrosne
Może jestem słaby, może miałem słabe wzorce
Może nigdy nie dorosłem
Może coś zrobiłem nie tak
Myślę o tym, paląc peta
Ale wezmę to na klatę
Nie mogę dalej uciekać
[Refren]
Byłem wysoko jak sam skurwysyn
Już wiem, że szczyt to nie jest mój dom
Nie jestem stąd
Więc czuję się dobrze, wracając na dno
Byłem wysoko jak sam skurwysyn
Już wiem, że szczyt to nie jest mój dom
Nie jestem stąd
Więc czuję się dobrze, wracając na dno
[Zwrotka 2]
Próbuję znaleźć jakąś inną drogę
Nie mogę być śmieciem, nie mogę być bogiem
Choć nie byłem w piekle, to miałem je w sobie
Jest zimne i podłe – za dobrze je znam
Prochy i fun, doły i zjazd
Wszystko to stapia się w za długi dzień
Utracony czas i zgubiony sens
Próbują przypomnieć mi, że żyłem źle
Nie mogę naprawić niczego sam we własnym życiu
Jestem jak brakująca część
Być może zostawię to wszystko, tylko by zobaczyć
Co będzie, jak nie będzie mnie
[Chorus]
Byłem wysoko jak sam skurwysyn
Już wiem, że szczyt to nie jest mój dom
Nie jestem stąd
Więc czuję się dobrze, wracając na dno
Byłem wysoko jak sam skurwysyn
Już wiem, że szczyt to nie jest mój dom
Nie jestem stąd
Więc czuję się dobrze, wracając na dno