Po pierwszym œniadaniu biegniecie za metrem
Powrotny autobus zabiera was z pracy
Potem szybkie "dobranoc" i parê s³ów szeptem
Bez nadziei, ¿e bêdzie inaczej
Codzienne gazety, wieczorne dzienniki
Te same zajêcia w tych samych godzinach
Po³ykane co wieczór nasenne pastylki
Bardzo rzadkie wycieczki do kina.
A ja nie. Po prostu - nie.
Mnie siê to - mnie to siê nie podoba
Niech siê dzieje
Niech dzieje siê co chce
Ja po¿yczam, a œwiat mi nie odda.
Ja to znam, po prostu znam
Ale bêdê -tak, bêdê nastêpny
Który szuka, szuka, choæ wie
¯e labirynt jest wszêdzie zamkniêty.
Codziennie bez zmiany i wczoraj i jutro
¯yjecie dok³adnie tak samo, jak dziœ
Nastawiacie, jak zawsze, budziki na siódm¹
Bo musicie co rano gdzieœ iœæ.
Idziecie przed siebie ze strachem o przysz³oœæ
A czas nie pozwala przystan¹æ od lat
Zostawiacie przyjació³, mówicie - tak wysz³o
Odchodzicie, bo taki jest œwiat.
A ja nie. Po prostu - nie.
Mnie siê to - mnie to siê nie podoba
Niech siê dzieje
Niech dzieje siê co chce
Ja po¿yczam, a œwiat mi nie odda.
Ja to znam, po prostu znam
Ale bêdê -tak, bêdê nastêpny
Który szuka, szuka, choæ wie
¯e labirynt jest wszêdzie zamkniêty.
Teraz œniê, po prostu œniê
W zmêczonej wyobraŸni
W ogrodzie wewn¹trz mnie
Skulony w moim œnie
Tylko to mi siê zdarza naprawdê.
Dobrze wiem, gdy zbudzê siê
Zobaczê znów to samo
OdejdŸ ju¿, nie budŸ mnie
Ja szukam w moim œnie
Gêstych traw, ko³ysz¹cych o zmierzchu.
Ogrodów pe³nych kwiatów
Pe³nych kwiatów
Po deszczu...
Gêstych traw, ko³ysz¹cych o zmierzchu,
Ogrodów pe³nych kwiatów
Pe³nych kwiatów
Po deszczu...