Samba Przed Rozstaniem
Nie, nie mo¿esz teraz odejœæ.
Bierzesz mi ostatni¹ wodê,
¯ar pustyni pali mnie.
Bezlitosna, g³owa pustka.
Mam spêkane, suche usta.
Poca³unek mój to krew.
Nie, nie mo¿esz teraz odejœæ.
Kiedy ca³a jestem g³odem
Twoich oczu, d³oni twych.
Mów powiedz, ¿e zostaniesz jeszcze
Nim odbierzesz mi powietrze.
Zanim wejdê w wielkie nic.
Nie, nie mo¿esz teraz odejœæ.
Jestem rozpalonym lodem.
Zrobiê wszystko tylko b¹dŸ.
B¹dŸ, zostañ jeszcze chwilê, moment.
P³onê, p³onê, p³onê, p³onê
Zimnym ogniem, czarnych s³oñc.
Nie, nie mo¿esz teraz odejœæ.
Patrz listki takie m³ode.
Nim jesieni rdza i œmieræ,
B¹dŸ proszê ciê na rozstañ moœcie.
Nie zabijaj tej mi³oœci.
Daj spokojnie umrzeæ jej.